sobota, 5 lipca 2014

#1 To mnie wkurza - info?praca

Jestem po studiach wyższych. Magister inżynier, to powinno coś znaczyć, ale aktualnie... znaczy niewiele, zwłaszcza jeśli jesteś kobietą i jeśli jest to tytuł w zawodzie wykonywanym głównie przez facetów. Dlaczego? Bo po pierwsze już na studiach widzę, jakie to "inżyniery" je kończą - na ściągach, milionach poprawek, warunkach i nie chodząc na zajęcia - ale ostatecznie tytuł jest? Jest.
Dalej, jak już się jest tymi literkami mgr inż. w zawodzie raczej męskim, to kolegę zatrudnią wszędzie, nawet na pracy na hali jako operatora (z możliwością późniejszego awansu), a na cv kobiety nawet nie spojrzą. Mężczyźni mają o wiele więcej możliwości. Technolog, operator, asystent, inżynier procesu, konstruktor. Chyba, że jesteś superwygadaną, superzdolną kobietą z mnóstwem wakacyjnych praktyk - za praktyki może zerkną na cv.

Teraz po studiach cieszymy się, że na staż nas przyjęli - spośród kilkunastu innych kandydatów. I siedzimy po 8 godzin za 840 zł miesięcznie i cieszymy się, że mamy pracę, jakiś pieniążek i że leci doświadczenie zawodowe - i choć niezwiązane z kierunkiem studiów, to może jest to jakaś perspektywa na  pracę w innej branży.

I portale typu prauj.pl, infopraca, goldenline - ogłoszeń niby mnóstwo, ale dla młodych... "minimum 3 lata doświadczenia w branży XYZ", "co najmniej rok doświadczenia na podobnym stanowisku".

Albo z drugiej strony - za wysokie kwalifikacje. Koleżanka w pewnym momencie przestała wpisywać studia, by ją przyjęli do sklepu. I też nie wzięli.

I myślę, i kombinuję jak tu się załapać do takiej pracy, w której będę zdobywała to doświadczenie potrzebne do tych "3 lat na podobnym stanowisku" i nijak mi się ma handlowiec do technologa produkcji czy chociażby laborantki. Nijak.

Bo lepiej przyjąć kogoś znajomego lub kogoś z polecenia, bez kwalifikacji i doświadczenia niż kogoś kto chociaż skończył studia na temat.

Chyba, że marzysz by zostać teleankieterem/ przedstawicielem handlowym/ sprzedawcą - tu można przebierać w ofertach, o tak!

Więc po co te studia?

czwartek, 15 maja 2014

Ciasto marchewkowe z olejem rzepakowym

Uwielbiam ciasto marchewkowe! Jest dosyć szybkie i proste w wykonianiu, a jego podstawą jest olej, a nie masło czy margaryna.
Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega – 3 i dlatego lepiej zjeść kotleta z patelni lub ciasto marrchewkowe niż wypić łychę paskudnego tranu ;)
Składniki:
- 4 jajka
- 1,5 szklanki cukru (na bogato: brązowego!) - 150 g
- 2 szklanki mąki przesianej przez sito - 400 g
- szklanka startej marchewki (może być trochę więcej)
- 1 szklanka oleju rzepakowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- garść sparzonych rodzynek (na bogato: i orzechów!)
- cukier puder do posypania
Wykonanie:

- ścieramy marchewkę na drobne paseczki (na dużych oczkach tarki)
- jajka miksujemy z cukrem na gładką masę
- do masy dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, cynamon, marchewkę i olej (po trochu tego, trochę tamtego, żeby za bardzo nie zagęścić od razu - grudki! - albo nie rozrzedzić) i dalej miksujemy
- dodajemy rodzynki (lub inne bakalie)
- przenosimy do silikonowej foremki (lub metalowej posmarowanej margaryną i oprószonej bułką tartą) i pieczemy w temp 180C przez około 50 min - trzeba sprawdzać patyczkiem, bo każdy ma inny piekarnik, więc u kogoś wyjdzie 45 min a u kogoś innego godzina.
Ciasto jest z wierzchu kruche i chrupiące, w środku mokre, ale nie zakalcowate.
Smacznego!